Jak by tam jednak nie było, Jerash ma w sobie to coś, co można by nazwać natchnieniem. To zresztą ciekawe, że większość starożytnych budowli na Bliskim Wschodzie prezentuje się znacznie okazalej niż te ocalałe w Europie. Być może zwarta zabudowa wokół Europejskich ruin nie pozwala w pełni nacieszyć się ich widokiem. Na Bliskim Wschodzie domy buduje się raczej w pewnej odległości od terenu wykopalisk. Zresztą kto wie? Może to wina naszej grabieżczej kultury. Beduini żyli wśród ruin od setek lat. Dla nich były tu od zawsze. Traktowali je jak coś co po prostu jest. Nawałnica historii przetaczała się jakby obok, rzadko zaglądając do ukrywających się gdzieś na pustyni dawnych miast. Nie trzeba ich było burzyć, rozbierać, ani budować czegoś na ich miejscu. Mogły ocaleć i przetrwać do naszych czasów, bo były nieznane. Teraz odkryte, zdobyte i adoptowane do naszych potrzeb, jakby automatycznie zostają wywołane do walki. Petra, Palmyra, Angkor, Macchu Picchu, Jerash i wiele innych które przetrwały nierzadko i tysiące lat. A ile czasu zdołają przetrwać w naszych rękach? Wciąż słyszymy o kolejnych zadeptywanych mozaikach, zniszczonych tarasach w Pammukale o niszczejącym Angkorze, obsuwających się zboczach Macchu Picchu. Odkryć i zniszczyć. Upolować, zabić i sprzedać. Taka jest nasza natura, czy się nam to podoba, czy nie.