Prom kołysze się wolno na falach. Brzeg, który się z nich wyłania to już Egipt. Zaczynają buczeć syreny, będziemy cumować. Przed nami tysiące lat historii. Wyobrażam sobie statki, które niegdyś wpływały do portu prowadzone światłem z latarni w Faros. Jakież wrażenie musiały wywierać na prostych marynarzach widoki portu i dumnej Aleksandrii.
Teraz jednak to już tylko dalekie wyobrażenie. Czasy dawnej chwały to już tylko nikłe odbicie, które nie może odnaleźć spokoju w sypiących się kamieniach. I to nie tylko w Egipcie, lecz w całym antycznym świecie. Nasz statek nie wpływa jednak do portu w Aleksandrii. Przekroczyliśmy morze Czerwone, a na ląd schodzimy w Nuweibie. Stamtąd dojeżdżamy do Dahabu, w którym zaczyna się nasz starożytny sen.