Na Bali przylecieliśmy w zasadzie po to żeby wypocząć. Piszę -w zasadzie - bo sprawa wymknęła się niestety nieco spod kontroli. A wszystko za sprawą dwójki rodaków, którzy za wszelką cenę usiłowali wciągnąć nas w swoje nie kończące się kłótnie i intrygi. No, a że kłócić potrafili się nie licho i nie pozostawało im już wiele czasu na nic innego, to uciekł Im przez to samolot powrotni do Polski, bo - I tutaj uwaga! - w swojej radosnej niefrasobliwości zapomnieli przestawić zegarków na czas Indonezyjski. Ot beztroska. Cud że w ogóle przeżyli ten trudny wakacyjny okres.
(pozdrawiamy Ich jednak serdecznie i wybaczamy)