Środek nocy, tani hotel. Miejsce jakich wiele na podróżniczym szlaku. Jedno z tych które nigdy nie pozostają na dłużej w pamięci, chyba że zwiąże się z nim jakiś szczegół lub wydarzenie. Coś co przykuje naszą uwagę. Dla mnie na ten przykład Nevsehir wrył się głęboko w pamięć widokiem toalety. Obraz obrobionej kucanki z żółtym, gumowym wężykiem do spłukiwania wody wywarł wtedy na mnie naprawdę ” powalające „ wrażenie. I chociaż kucanki to w Turcji standard, to jednak to ta jedna, jedyna, pierwsza, i chyba najbardziej ohydna ze wszystkich sprawiła że Nevsehir nie stał się tylko i wyłącznie małym, niezauważalnym punktem na mapie świata.
Zresztą o innych być może bardziej wartościowych walorach tego miasta nie mogłem się już niestety przekonać, bo skoro świt spakowaliśmy manatki i pojechaliśmy do Goreme.