Geoblog.pl    DNA2007    Podróże    Czymkolwiek bądź, gdziekolwiek śpiąc...3 lata włóczęgi...    Na dzień dobry gubią nam bagaże
Zwiń mapę
2008
07
sie

Na dzień dobry gubią nam bagaże

 
Australia
Australia, Darwin
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 26337 km
 
Darwin. Najpierw 24h lotu. Przesiadka w Londynie, potem w Singapurze. Zmiana czasu. Czujemy się jakby właśnie wyjęto nas z magla. A tutaj masz jeszcze Babo placek. Okazuje się że nie ma bagaży, zostały w Londynie, do kontroli. I to akurat nasze. Piękny początek wyprawy, nie ma co. Na osłodę dostajemy po parze majtek, szczoteczki do zębów i dwieście dolarów. Dobre i tyle. Na odchodnym słyszymy jeszcze

- No worry’s mate –

- Welcome to Northern Territory -

Ale ukrop. Dobrze że w hotelu mamy, trudno byłoby inaczej wytrzymać. Przyjechaliśmy tuż przed porą deszczową, całe powietrze aż buzuje, czuć zbliżającą się nawałnicę. Nie ma rady, trzeba kupić samochód i spadać. Nie mamy zbyt wiele czasu, ani wyboru. Dobrej ręki też najwyraźniej nie mamy, ale czego się było spodziewać? Na 4 wd nas nie stać, więc wybieramy najtańszą opcję. Toyota corolla, rocznik 1990, bez papierów. Trochę to dziwne, ale w końcu jesteśmy już niemal w qutbecku. Umowa też niezbyt skomplikowana. “ Ja Tony Tosti sprzedaje samochód Dorocie Polaczek” i tyle, żadnych numerów, dowodu, nic. Mamy jedynie pamiętać by zarejestrować to cacuszko w Katerinie, bo w innych stanach ten gruchot nie przejdzie. No i dobra, ruszajmy wreszcie. Tyle że za nim ruszymy na dobre, czeka nas jeszcze chrzest bojowy. Nagle robi się ciemno i leje się na nas ściana wody. Zupełnie jakby niebo runęło nam na głowy. I to nie jest żadna metafora. Jedziemy 10 km na godzinę. Nie widać niczego, dalej niż na dwa metry. Wycieraczki chodzą jak oszalałe, ale nie na wiele się to zdaje. Pierwszy raz spotykam się z porą deszczową, więc trochę mnie to martwi, żeby tylko tak nie lało przez cały wyjazd. To by dopiero były jaja. Na szczęście po pół godzinie, po deszczu pozostał już tylko parujący asfalt, i można wreszcie ujrzeć kawałek australijskiego buszu. Droga prosta jak strzała. Samochodów praktycznie żadnych. No tak to można jechać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
DNA2007
Dori & Andrzej czyli DNA
zwiedziła 13.5% świata (27 państw)
Zasoby: 258 wpisów258 9 komentarzy9 111 zdjęć111 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
17.02.2009 - 17.02.2009