Teraz jesteśmy w Malezji, a dokładnie w Kuala Lumpur, ulubionym mieście Dori. Nie wiem dokładnie, co jest takiego szczególnego w tej stolicy. Może przestronność, może dwie wieże, w których odbijają się promienie słońca. Na pewno ludzie (jak i zresztą w całej Malezji) oraz jedzenie (także zresztą jak i w całej Malezji) W każdym bądź razie na słowo Kuala Lumpur serce w nas rośnie. KL to zresztą także idealne miejsce na przystanek przed dalszą podróżą. Tutaj zostawiamy część bagaży i ruszamy do parku narodowego Taman Negara.