No i jeszcze te ławki, które kompletnie nie nadają się do spania. Na szczęście po północy część restauracji zamyka swoje podwoje, więc przenosimy się na ich wygodne pufy. Nikt nawet nie myśli, że koczujemy w ten sposób ze względu na brak pieniędzy.
A rano z powrotem na miasto (tam przynajmniej jest ciepło). Odwiedzamy oceanarium z pięknym diugoniem i przyjaznymi delfinami na wyspie Santos. No i to właściwie byłoby tyle jeżeli chodzi o Singapur. Gum nie żujemy, śmiecić nie śmiecimy, nic nie przewozimy, więc spokojnie opuszczamy ten sterylny kraj i lecimy do Indonezji.