Własność prywatna to rzecz święta i to do tego stopnia, że nawet nie można otworzyć okna w samochodzie, stojąc na publicznej drodze i chcąc sfotografować dzikie guanako, które pasie się przypadkiem na prywatnej ziemi. Na której to zresztą nie ma niczego prócz tych kilku nędznych krzaczków, no i tego nieszczęsnego guanako. Owszem można cyknąć zdjęcie, ale jedynie zza szyby. O wyjściu z wozu nawet mowy być nie może. Dobrze że w ogóle pozwalają oddychać prywatnym powietrzem. A no i jeszcze jedna zasada obowiązuje. Biali płacą trzy razy więcej i już. I nie pogadasz. Niczego nie wytargujesz. Udają głupków. Nie rozumieją, o co Ci chodzi. Celowo też użyłem słowa "biali" choć Argentyńczycy niewiele się od nas różnią. Wydaje im się jednak, że jak jesteśmy w Unii to śpimy na pieniądzach. Na nasze zdziwione miny odpowiadali, że ich 3 sole, to jeden dolar, i dla tego jest dla nas tanio. A gdy wyjaśnialiśmy im, że przecież 3 Polskie złote to również jest 1 dolar, a więc każda ich gówniana wycieczka za 70-100 dol od osoby, gdy nie dadzą nam się nawet napić się herbaty, to jednak spory wydatek, odpowiadali, że ludzie tutaj zarabiają średnio po 2000 soli (jakieś 1800 zł) na miesiąc, a my tyle to dostajemy na tydzień. No i jak tu takich lubić? Nic się nie wskóra. W dodatku wynajem auta drogi, no i limit kilometrów, co już w ogóle jest do d ....y, a wszystko wokół płaskie, bezludne, w dodatku daleko i siłą rzeczy trzeba brać te wycieczki.Z czego korzystają tutejsi buce.