Spekulacja króluje w Wenezueli. I nic w tym dziwnego skoro nawet Państwowe urzędy stosują czarnorynkowy przelicznik, co wygląda w ten sposób, że chcąc dokonać uczciwej wymiany w banku, lub w instytucjach do tego wyznaczonych, dostaniemy za każdego dolara 2000 pesos. Co ciekawe, na ulicy za tegoż samego dolara można otrzymać tych pesos aż 5000. Natomiast kupując bilety na prom lub samolot wolno nam zapłacić, albo dolarami, albo w pesos. Tyle że płacąc w pesos płacimy po kursie czarnorynkowym. Co oznacza, że na każdej Państwowej transakcji jesteśmy stratni ponad dwukrotnie.
Tak czy siak my dolarów nie mamy, więc żeby nie pójść z torbami zmuszeni jesteśmy jeździć codziennie na stronę Brazylijską i wybierać tamtejsze reale, które za chwilę zresztą wymieniamy na Wenezuelskie boliwary, co jest dość męczące, bo Wenezuelskie służby graniczne patrzą na turystów podejrzliwie, nie szczędząc im przy tym rewizji.
Z Santa Eleny startują wyprawy na Roraimę. Tutaj formułują się grupy, stąd załatwia się przewodnika i sprzęt. Treking nie jest szczególnie wymagający. A w nagrodę czekać nas będzie sześć dni pełnych wspaniałej przygody.