W Puerto Ajacuccio panuje chaos i właściwie nic tu specjalnego do oglądania, poza Indiańskim targowiskiem nie ma. Można za to wybrać się do Wenezuelskiej Selwy, do Indian Piroa. Warto to zrobić, już choćby po to, by móc porównać ją do części Brazylijskiej.
Najważniejsza różnica to to, że tutaj poruszamy się więcej łódkami po niewielkich strumieniach, niż na nogach. Na noc natomiast wracamy do tego samego obozowiska. Generalnie dużo bardziej podobało się nam jednak w Brazylii.