A im bardziej na wschód tym bardziej sucho. Trudno też nie dostrzec coraz wyraźniejszego wpływu kultury arabskiej. Ludzie tutaj są znacznie bardziej przywiązani do tradycji niż na cywilizowanym zachodzie Turcji. Na razie jednak zbliżamy się do kolejnego żelaznego punktu naszej wyprawy Nemrut Dagi. Potężna góra, w Taurusie zachodnim, część starożytnej Mezopotamii. 2150 m n p m, znana jako ósmy cud świata, za sprawą króla Antiohusa I, który w I wieku p n e usypał na jej szczycie 50 – cio metrowy kopiec, wokół którego rozmieszczono olbrzymie dwu metrowe głowy Antiohusa, Zeusa, Herkulesa, Tyche, Apolla. Żeby jednak móc podziwiać te kamienne głowy w blasku wschodzącego słońca trzeba rozpocząć wspinaczkę o 3 w nocy. Droga niezbyt uciążliwa. Za to na szczycie wieje wprost pierońsko. Klaszczemy, podskakujemy, przytupujemy, a wraz z nami przytupuje z pięćdziesiąt osób, które również przyszły podziwiać wschód słońca. No i słońce nie zawodzi. Wkrótce jego ożywcze promienie zaczynają rozświetlać czubek góry, by po chwili sięgnąć też potężnych posągów, które teraz zaczynają płonąć ponad naszymi głowami. Wygląda to tak, jakby każdego ranka w niewzruszonych kamiennych obliczach, niczym w lustrach, przez ten jeden krótki moment na powrót odbijał się czas dawnej chwały tego miejsca.