Droga morska pomiędzy wyspami Północną, a Południową znana jest ze swej malowniczości. I faktycznie mało kto siedzi pod pokładem nawet pomimo panującego chłodu i wiatru, takiego co to mało głowy nie urwie. Trzy godziny smagania wiatrem później, jesteśmy już na wyspie Południowej. Nasz Manu Mako jednak ledwie już daje radę wyjechać z promu. Jeszcze 100 km i całkowicie odmawia posłuszeństwa. Poszło sprzęgło. Tracimy na naprawę całe dwa dni. Co za pech, taki fascynujący kraj. Firma obiecuje że nam co prawda zwrot pieniędzy za stracone dni, ale i tak do końca nas to nie satysfakcjonuje. Dobrze przynajmniej że Dori sobie trochę odpocznie przez te dwa dni. Potem trzeba będzie podgonić stracony czas.