Geoblog.pl    DNA2007    Podróże    Czymkolwiek bądź, gdziekolwiek śpiąc...3 lata włóczęgi...    Płody lam na potencję.
Zwiń mapę
2008
11
wrz

Płody lam na potencję.

 
Boliwia
Boliwia, La Paz
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 110441 km
 
Zepsute mięso, meloniki, płody lam, liście koki i przepaście...... Stare Dodge, solniska, flamingi i........ jeszcze głębsze przepaście.

Z tego co można wywnioskować na pierwszy rzut oka, to to, że Peru cywilizacyjnie stoi wyżej od Boliwii. Tam mają przynajmniej posterunek graniczny, a po stronie Boliwijskiej trzeba go sobie samemu znaleźć, by w ogóle ktoś raczył nam wbić stemple wjazdowe do paszportów. Ani celników, ani żołnierzy (pewnie mają sjestę). Można przejść i nikt nawet palcem nie kiwnie. Pewnie zresztą właśnie tak byśmy zrobili, tylko, że potem nie wpuszczą nas do Argentyny.

Aha. Zdaje się że coś jest. To będzie chyba to. Długi barak z wejściem od podwórka. Wygląda to tak, jakby nikt do Boliwii nie wjeżdżał, a wszyscy stąd tylko wyjeżdżali. Ale może się czepiam, lepsze to niż łypiący spode łba wojacy z psami.

W środku nuda. Wszystko idzie sprawnie. Żadnych łapówek, problemów, rewizji, nic. Co za rozczarowanie he he. Wypełniamy tylko karty wjazdowe, dostajemy stempel i dalej wio do La Paz.

Trochę mało czasu mamy na poznanie Boliwii. A szkoda, bo od razu widać że podróż przez ten kraj będzie ciekawszym doświadczeniem niż wizyta w Peru.

La Paz ma swój urok. Poniechaliśmy wprawdzie płodów lam na targu Czarowników i innych tego typu afrodyzjaków, ale pooglądać zawsze można. Od razu za to rzuca się w oczy że ochroną zwierząt nikt się tutaj specjalnie nie przejmuje. Można znaleźć wypchane pancerniki, skóry Jaguarów z list cites, jakieś świństwa w słoikach, no i te lamy na potencje. Prócz tego pamiątki dla turystów. Spotykamy nawet grupkę rodaków. Nie podoba im się w Boliwii, Peru fajniejsze. Tutaj to dno. Nie można się doprosić obiadu. Chyba ich trochę zniesmacza nasz entuzjazm. Cóż. Niektórzy zadawalają się przygodą przez bardzo małe p. Zobaczyć, zaliczyć, ale trzeba koniecznie zachować Europejski standard. A w Boliwii tego nie ma. Peru ma np Macchu Pichu. Tylko czy pod Macchu Pichu można podpatrzyć kulturę, ludzi, ich zwyczaje. Czy można poznać kraj? Szczerze wątpię. Widać że starają się jak mogą, by przygotować wszystko pod Europejskie podniebienia i miękkie tyłki, i wychodzi im to o tyle, że zachodni turyści płacą i są zadowoleni, że udało im się przeżyć taki „extreme”
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
DNA2007
Dori & Andrzej czyli DNA
zwiedziła 13.5% świata (27 państw)
Zasoby: 258 wpisów258 9 komentarzy9 111 zdjęć111 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
17.02.2009 - 17.02.2009